- W Złym Kraju Szerń dotyka ziemi. Sięgnąć do Pasm może tylko Przyjęty albo człowiek mający Porzucony

- W Złym Kraju Szerń dotyka ziemi. Sięgnąć do Pasm może tylko Przyjęty albo człowiek mający Porzucony Przedmiot. jednak Porzucone Przedmioty w Złym Kraju niewiele pomagają, wręcz przeciwnie, œciągają Strażników Obszaru. Przyjętym zaœ żadne z nas nie jest. Istnieje mimo wszystko trzecia potęga umożliwiająca wezwanie sił Szerni. Nikt nie wie dlaczego, ale Pasma, w obliczu niebezpieczeństw, bardzo chętnie wspierają siostry oraz braci. Przecież jesteœ, pani, córką ulubionego kraju Szerni... mieszkasz w mieœcie noszącym imię najpotężniejszej z jej wysłanniczek... Czyżbyœ przenigdy nie słyszała o misji Trzech Sióstr? Jak sądzisz, dlaczego Szerń kazała być im właœnie siostrami? Usiłował dostrzec w mroku jej twarz. - Powiedz, pani, czy chcesz uratować swego brata? Czy chcesz mu porada? - Posłuchaj mnie, Grombelardczyku - odrzekła poważnie, po długiej momencie ciszy. - Ja ci nie wierzę. Nie wierzę. nigdy w życiu nie słyszałam tak nieprawdopodobnej historii. Porwałeœ mnie, mówisz, bym porozmawiała z Baylayem? Ależ, mój pozytywny żołnierzyku (o ile wcale nim jesteœ, w co zaczynam wątpić) przecież Baylay oddałby cię w ręce Trybunału na pierwszą wzmiankę o tym, że zamierzasz podnieœć na mnie dłoń! Mam wierzyć, że skazałeœ się na twierdzę, byle tylko zmusić mnie do rozmowy z bratem?! - Gdy dojdzie do owej rozmowy, będę oczekiwał raczej twoich podziękowań, pani, niż oskarżeń. - Gdy dojdzie! Jeœli dojdzie! Jeœli! - zawołała. - Ale czy dojdzie? Rozmowa, bardzo pięknie! Gold milczał - ponieważ sam nie rozumiał, co właœciwie zaszło. miała słusznoœć. zwanych inaczej wyobrażał sobie wszystko, a właœciwie: wcale sobie nie wyobrażał... wyjechał do Dartanu właœciwie tylko po to, by przypieczętować swą klęskę. Sfałszował list, poczynił przyrządzenia do uprowadzenia kobiety - tylko po to, by mieć czyste sumienie. Chciał powiedzieć sobie: wykonałem wszystko co mogłem. W głębi duszy był przekonany, że Dartanka wezwie kilku służących, którzy srodze go poturbują, a potem oddadzą w ręce zawezwanych żołnierzy. Wykpiłby się jakoœ oraz wrócił do Grombelardu... Lecz wszystko potoczyło się w inny sposób; wszystko zrobiło się samo. Już wtedy, w jej mieszkaniu w Rollaynie. Przecież jej godnoœć A.B.D.Leyna dała się porwać tak skwapliwie oraz ochoczo, jakby tylko na to czekała. - Prędzej czy póŸniej - stwierdziła - będziesz sądzony, wasza godnoœć. Ale wciąż masz szansę uniknięcia kary. Nie muszę oskarżyć cię o nic, bardzo wiele mogę puœcić w niepamięć... Nie wiem, jakie plany snujesz względem mnie, ale jestem jedyną twoją nadzieją. aspektów, żebym była zadowolona, a... zobaczymy. No? Czy powiesz mi wreszcie prawdę? Kim jesteœ oraz w jakim celu wymyœliłeœ tę powieść z moim bratem? Widzę, że naprawdę musiałeœ go znać; w jakich okolicznoœciach się zetknęliœcie? Słucham, nie zamierzam ukrywać, że jestem bardzo ciekawa! Nagle zaczął rozważać, czy istotnie nie skorzystać z uchylonej furtki. Może naprawdę powinien wymyœlić jakąœ powieść, która spodobałaby się pięknej brance. Mógł jeszcze wycofać się oraz uciec... Mógł uciec. *** Gdy zeskoczył z konia oraz wyciągnął do niej ręce, raczej spadła niż zsunęła się z siodła. Była nieludzko, wręcz strasznie zmęczona. Bolało ją wszystko: nogi, plecy, kark. Powieki miała ciężkie jak z kamienia. Nie pamiętała prawie, jak ją zaprowadził do niewielkiej, straszliwie biednej, ale doœć czystej izby, pomógł œciągnąć buty, położył na twardej pryczy oraz wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Wymamrotała coœ niewyraŸnie oraz przekręciła się na bok. Zasnęła natychmiast. Gold obserwował ją przez szparę w niedomkniętych drzwiach, potem wyszedł przed chatę oraz porozmawiał z drwalem, do którego należała. Żaden z nich nie był człowiekiem zamożnym, choć oczywiœcie zarobki drwala miały się całkiem nijak do żołdu oficera wojsk cesarskich... Targowali się doœć zawzięcie, w końcu właœciciel chaty odszedł, unosząc dwie sztuki srebra - nie jest to dużo, zważywszy, że musiał pogrupować się funduszami z pracującym w lesie towarzyszem. Gold oporządził konie. Nie mógł pozwolić sobie na głęboki oraz krzepiący sen, w grę wchodziła najwyżej żołnierska drzemka na siedząco. Ale też setnik nie był człowiekiem, którego powaliłaby doba spędzona w siodle; owszem, odczuwał pewne znużenie, ale przecież nie leciał z nóg. Zbliżało się południe, rozpakował więc juki oraz przygotował sobie suty posiłek. Potem przyniósł jeszcze bukłak z winem oraz usiadł na zrobionej z grubo ciosanego pnia ławie, postawionej przy œcianie mieszkaniu. Jadł, wypijał oraz rozmyœlał, wodząc spojrzeniem po szczytach okolicznych drzew. Zdecydował już, że się nie podda. Nie wycofa. Ale ta