pluskiem do wody, gdy Ĺodzie przepĹywaĹy w pobliĹźu. Kerrick nie byĹ nigdy w tej czÄĹci
pluskiem do h2o, gdy Ĺodzie przepĹywaĹy w pobliĹźu. Kerrick nie byĹ przenigdy w owej czÄĹci miasta. DokĹadnie zapamiÄtywaĹ szlak, ktĂłrym pĹynÄli. Gdy minÄli ostatnie pole, zaczÄĹy siÄ nie oczyszczone mokradĹa. Stallan skierowaĹa maĹÄ flotyllÄ w wÄ ski kanaĹ. Po obu jego stronach rosĹy wysokie drzewa, ich powietrzne korzenie sterczaĹy wysoko ponad Ĺodziami. Kwiaty rosĹy tu w wielkiej obfitoĹci, z konarĂłw zwisaĹy biaĹe naroĹlÄ . W powietrzu unosiĹy siÄ teĹź roje gryzÄ cych owadĂłw. Kerrick zabiĹ jednego, ktĂłry na nim usiadĹ. ZaczÄ Ĺ ĹźaĹowaÄ, Ĺźe wziÄĹy go na tÄ wycieczkÄ. Nie miaĹ mimo wszystko wyboru. PĹynÄli obecnie wolniej, pokonujÄ c coraz wÄĹźsze kanaĹy, aĹź w koĹcu Stallan daĹa znak zatrzymania siÄ. - To tu pracowaĹy - zawoĹaĹa. ZapanowaĹo milczenie. SĹychaÄ byĹo tylko skrzekliwy gĹos ptaka, zataczajÄ cego koĹa nad ich gĹowami. Nie dostrzegĹy ani Ĺladu pracujÄ cych. StraĹźniczki ĹciskaĹy broĹ, rozglÄ dajÄ c siÄ na wszystkie strony. Nic. Wreszcie Vaintè przerwaĹa martwÄ ciszÄ. - Musimy je znaleĹşÄ. Rozproszcie siÄ po tych kanaĹach. UwaĹźajcie! Kerrick miaĹ dobry wzrok a także pierwszy zauwaĹźyĹ jakiĹ ruch. - Tam! - krzyknÄ Ĺ. - W nurcie. CoĹ siÄ tam rusza. BroĹ natychmiast zostaĹa skierowana w tÄ stronÄ, aĹź Stallan krzyknÄĹa: - Zaczniecie strzelaÄ a także pozabijacie siÄ nawzajem. Albo mnie. PĹynÄ tam. Kierujcie hèsotsany w innÄ stronÄ! Jej ĹĂłdĹş wolno ruszyĹa do przodu. StojÄ c jednÄ nogÄ na muszli zwierzÄcia, Stallan wpatrywaĹa siÄ w mrok wodnego tunelu. - W porzÄ dku - zawoĹaĹa. - To jedna z naszych Ĺodzi. - Potem, po dĹugim milczeniu, dodaĹa: - Jest pusta. Odnaleziona ĹĂłdĹş zadrĹźaĹa, gdy uderzyĹa w niÄ ĹĂłdĹş Stallan. DrgnÄĹa mocnej, gdy Ĺowczyni na niÄ wskoczyĹa. MusiaĹa gĹoĹno krzyczeÄ komendy a także mocno kopaÄ, nim ĹĂłdĹş oderwaĹa siÄ od krawędzi. ZbliĹźajÄ c siÄ do pozostałych Ĺodzi, Stallan milczaĹa, lecz jej wskazujÄ cy palec byĹ dostatecznie wymowny. CoĹ tkwiĹo w grubej skĂłrze Ĺodzi. Stallan wychyliĹa siÄ a także wyciÄ gnÄĹa to, aĹź ĹĂłdĹş zadrĹźaĹa z bĂłlu. Kerrick poczuĹ, jak gĹoĹno bije mu serce w biust, gdy Stallan pokazaĹa wyciÄ gniÄty przedmiot StrzaĹa Tanu! Stallan zanurzyĹa strzaĹÄ w rzece, by jÄ umyÄ, po czym wychyliĹa siÄ a także podaĹa jÄ Vaintè. Ta obracaĹa drzewce na wszystkie strony, jakby odczytujÄ c zatrwaĹźajÄ cÄ wiadomoĹÄ. Jej duże ciaĹo skrÄcaĹo siÄ w gniewie a także odrazie. Gdy spojrzaĹa na Kerricka, cofnÄ Ĺ siÄ jak uderzony. - zapoznajesz, prawda? Ja teĹź wiem, co to jest WyrĂłb ustuzou z ostrym kamiennym czubkiem. A wiÄc jest wiÄcej tych wstrÄtnych ustuzou. Nie zabiĹyĹmy ich wszystkich. Ale zabijemy obecnie. Zabijemy wszystkie, co do jednego. Znajdziemy je a także wyrĹźniemy. LÄ d Gendasi* jest wielki, ale za maĹy by ukryÄ ustuzou. ZostanÄ Yilanè albo ustuzou. - To Yilanè zwyciÄĹźÄ ! Wszystkie, ktĂłre to sĹyszaĹy, syczaĹy potwierdzajÄ co. Kerrick poczuĹ nagĹy lÄk, Ĺźe najpierw zabijÄ jego. Vaintè uniosĹa strzaĹÄ, by rzuciÄ jÄ daleko, potem opuĹciĹa rÄkÄ a także zamilkĹa. SpojrzaĹa na Kerricka z nowym, nagĹym zainteresowaniem. ĹmierÄ Sòkain a także pozostaĹych pozostanie wykorzystana - pomyĹlaĹa. SiedziaĹa w milczeniu a także bezruchu dĹuĹźszy okres, nie widzÄ c ani Alakensi, ani Ĺźadnej innej. WpatrywaĹa siÄ w dal, w coĹ, co byĹo tylko dla niej widoczne. CzekaĹy cierpliwie, aĹź znĂłw siÄ poruszyĹa a także odezwaĹa. - Stallan, bÄdziesz szukaÄ dalej, pĂłki siÄ nie upewnisz, Ĺźe wszystkie pracujÄ ce tu zginÄĹy. WrĂłÄ przed zmrokiem. Ja pĹynÄ do miasta. Tam mam obowiÄ zki. Nieruchomo a także cicho siedziaĹa przez caĹÄ drogÄ powrotnÄ do Alpèasaku. MyĹlaĹa. W