czy postępuje słusznie. Choć wewnętrznie się sprzeciwiała, nie mogła tego wyrazić, nie

czy postępuje słusznie. Choć wewnętrznie się sprzeciwiała, nie mogła tego wyrazić, nie mogła odmĂłwić pobytu tutaj. Niechętnie weszła czy też zamknęła za sobą drzwi. W pomieszczenia była tylko jedna Yilanè. - obecnie porozmawiamy - powiedziała Vaintè. Peleinè stała z opuszczoną głową, patrząc bezwiednie na swe dłonie, na splatające się czy też rozplatające kciuki. - UwaĹźam, Ĺźe postępuję niewłaściwie - rzekła w końcu. - Nie muszę tu być. Nie muszę z tobą rozmawiać. - Nie posiadasz powodu, by tak uwaĹźać. Chcę tylko usłyszeć, co posiadasz mi do powiedzenia. CzyĹź CĂłra Ĺťycia nie ma obowiązku mĂłwienia innym o swej wierze, oświecania ich? - Ma. Czy jesteś oświecona, Vaintè? Czy określasz mnie teraz CĂłrą Ĺťycia, a nie CĂłrą Śmierci, ponieważ wierzysz w to co ja? - jeszcze nie. Musisz więcej mi opowiadać, przedstawiać dalsze przekonywające argumenty, nim do was dołączę. Peleinè wyprostowała się, podejrzliwość biła z kaĹźdego jej aktywności. - Skoro więc nie wierzysz w to co my, to po co ci jestem potrzebna? Czy uwaĹźasz mnie za siewczynię waśni wśrĂłd CĂłr? Czasami sama się za taką uwaĹźam, zastanawiam się dokąd doprowadzą mnie dalsze staranne analizy naszych nauk. - Doprowadzą cię do prawdy. Przekonają cię, Ĺźe zabijające nas ustuzou zasługują na śmierć. jest to sprawiedliwe. Bronimy naszych plaĹź, zabijamy wykreowania zagraĹźające naszemu istnieniu. Nie proszę cię o odejście od wiary. Jeśli to uczynisz, wszystkie skorzystamy. Nasze miasto ocaleje. Eistaa zdejmie z was więzy czy też wszystkie staniecie się ponownie obywatelkami. Wasze wierzenia zostaną uznane za prawomocne, ponieważ nie zagrożą istnieniu Alpèasaku. Zostaniesz wtedy prawdziwą przywĂłdczynią CĂłr Ĺťycia, będziesz wypełniała nauki Ugunenapsy. Peleinè okazała zmieszanie czy też zatroskanie. - Ciągle mam wątpliwości. Jeśli ustuzou mĂłwią, mogą wiedzieć o istnieniu śmierci, a poprzez to o znaczeniu Ĺźycia. Skoro tak, to nie mogę pomagać w ich wyniszczeniu. Vaintè podeszła do niej tak prawie, Ĺźe ich dłonie niemal się zetknęły czy też przemĂłwiła z wielkim przekonaniem: - To zwierzęta. Jedno z nich nauczyło się mĂłwić, tak jak łodzie uczą się wypełniać 177 polecenia. Tylko jedno z nich. Pozostałe chrząkają jak bestie w dĹźungli. A to jedno, ktĂłre nauczyło się mĂłwić jak Yilanè, teraz nas zabija. Są nieszczęściem, ktĂłre nas zniszczy. Muszą być wytępione, do ostatniego. PomoĹźesz mi w tym. Wyprowadzisz CĂłry Śmierci z mrokĂłw ich przeznaczenia, by stały się prawdziwymi CĂłrami Ĺťycia. Zrobisz to. Musisz to zrobić. MĂłwiąc to, dotknęła łagodnie kciukĂłw Peleinè w geście uĹźywanym jedynie poprzez jedną efenselè wobec drugiej. Peleinè z chęcią przyjęła uścisk stojącej tak wysoko czy też zrozumiała, Ĺźe jej pozycja moĹźe stać się rĂłwnie znaczna, jeśli zrobi to, o co eistaa prosi. - masz rację, Vaintè, zupełną rację. Stanie się tak, jak powiedziałaś. CĂłry Ĺťycia nadto długo Ĺźyły oddzielone od swego miasta. Musimy do niego wrĂłcić, znĂłw włączyć się do jego Ĺźycia. Nie moĹźemy jednak zboczyć z właściwej kosztowny. - Nie zboczycie. Będziecie wierzyły jak teraz czy też nikt was nie powstrzyma. ŚcieĹźka przed wami jest prosta czy też poprowadzisz nią w pełną triumfĂłw przyszłość. 178 ROZDZIAŁ XIV